Niezapomniane smaki dzieciństwa

Mówi się, że tekst dobrze jest zaczynać od żartu lub od wspomnienia. Moje wspomnienie nie będzie dotyczyło autora jako niemowlaka, gdyż w tak młodym wieku ma się jeszcze problem z pamięcią.

Zatem, chociaż strasznie żałuję, nie będzie to wspomnienie z odczuć z użycia pierwszego w życiu zestawu do butelek lub nawet herbatki wypijanego z polecane termoopakowania. Mam w pamięci za to świetnie smak domowego masełka…

Moja babcia Helenka miała zwyczaj wytwarzać ręcznie tenże rarytas. Ceremoniał ten nie był jakąś fanaberią. Moja babunia funkcjonowała w świecie innym niż obecny teraźniejszy. Dawniej handel detaliczny nie był tak dobrze rozwinięty jak dzisiaj dlatego też ludzie w sporej mierze musiały poradzić sobie same.

Co wieczór siadywała w fotelu albo też w lecie w ogrodzie i energicznie ubijała śmietanę aż do wytworzenia się masła. Naczyniem w którym to robiła była masielnica. Później z masła babcia formowała tak zwaną osełkę albo wkładała masło do glinianego garnka. Teraz kiedy mamy do dyspozycji lodówki, chłodziarki czy termoopakowania nie byłoby dużego kłopotu z ochłodzeniem czy przechowaniem domowego masła jednakże w czasie gdy babcia była jeszcze młoda wkładano taki gar z masłem do studni albo wnoszono do piwnicy albo też do tzw. „sklepu” (był to rodzaj piwnicy wykopanej w ziemi). Po wyjęciu zrobionego masełka w maśniczce zostawał przepyszny napój (tak zwana maślanka). Podejrzewam, że obecnie mieszkaniec miasta miałby wielkie problemy z wytworzeniem własnego masła głównie z powodu utrudnionego dostępu do świeżej śmietanki, jak i pracochłonnego procesu przygotowania domowej produkcji masełka.

Już po wykonaniu masła wyjęciu go i ochłodzeniu, koniecznością było wymycie maśniczki. A do tego idealnie nadają się dobre szczotki do mycia butelek. Wówczas do pracy przystępowałem ja. To moim i brata zadaniem było wyszorowanie wszystkich części maślniczki. Oczywiście nie za każdym razem to czyniliśmy, tylko wówczas gdy babcia miała dobry humor i było więcej czasu a my byliśmy grzeczni.